dobry-psycholog-warszawa-forum
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.
dobry-psycholog-warszawa-forum

Forum psychologiczne dla młodzieży i dorosłych związane ze sprawami psychologicznymi, psychoterapią, pomocą psychologiczną.


You are not connected. Please login or register

Beznadziejna miłość? cz.2

Go down  Wiadomość [Strona 1 z 1]

1Beznadziejna miłość? cz.2 Empty Beznadziejna miłość? cz.2 Sro Kwi 07, 2010 5:04 am

miauczuś



Czy seks jest niezbędny?

Przeżywamy wiele miłości, nie próbując myśleć o kontakcie erotycznym. Niekiedy nawet nie odważamy się nazywać uczuć miłością. Kochamy własne dzieci, zdarza się nam kochać tych, z którymi razem coś tworzymy; uczniowie masowo kochają nauczycieli, a niektórzy nauczyciele kochają uczniów. I to jest w porządku, jeżeli nie wkracza w sferę seksualną. Tylko że trudno nie zbliżać się do niej choć myślami, gdy rzecz dotyczy relacji między dorosłą kobietą a dorosłym mężczyzną.

Jedną z niedozwolonych miłości przytrafiających się nagminnie jest zakochanie się we własnym psychoterapeucie. Na tym przykładzie dobrze widać, jak schematycznie i stereotypowo sprowadzamy miłość do uczucia o wyraźnej składowej erotycznej. Tak jesteśmy wychowani, by nie przyznawać się do pragnienia ciepła i bliskości, zamiast tego szybko się zakochiwać, a tu są gotowe wzorce: tęsknota, cierpienie, pragnienie ciała.

Myślę tak: miłość i bliskość rzeczywiście są nam niezbędne. Ale większości naszych fascynacji rys seksualny nie musi towarzyszyć!

To prawda, seks skraca drogę, pozwala jednym śmiałym krokiem znaleźć się bardzo blisko, nie wymaga stopniowego, drobiazgowego poznawania się i budowania relacji. Znam pary, które po kilku latach wspólnego życia nagle przekonały się, że niewiele o sobie wiedzą i żadnej bliskości poza seksualną nie znają. Ale to jest realność, a nieszczęśliwe miłości żyją nie rzeczywistością, lecz iluzją.
Fascynacje nieosiągalnym

Kobiety kochające mężczyzn nie osiągalnych są pogrążone w pewnym złudzeniu - że ten wybrany, jedyny, niepodobny do nikogo na świecie mógłby zaspokoić ich potrzeby, dać to, czego najbardziej pragną od mężczyzny. Gdyby zaczęły żyć z nim na co dzień, to przekonanie musiałoby zostać poddane surowej korekcie, bo wspólna codzienność nie jest łaskawa dla złudzeń. Taką przewagę niedostępny mężczyzna ma nad dostępnym - może na zawsze pozostać ideałem.

Tu na marginesie uwaga o przyczynach takiego lokowania uczuć, chociaż sądzę, że dociekanie przyczyn często prowadzi do myślenia: "Sama sobie jestem winna, to ja mam jakiś fundamentalny feler", i dalszego pogrążania się w samooskarżeniach. A tego chciałabym uniknąć. Jednak Hanna sprowokowała mnie, pisząc:

"A może jak córka alkoholika, która wybiera na męża też alkoholika, wybieram mężczyznę, który jest nieosiągalny? Oczywiście, życiorys mam banalny: ojciec odszedł, kiedy byłam dzieckiem, mama ciągle niezadowolona itd. A więc może to nie miłość, tylko wybór sytuacji, w której umiem się poruszać?! Znów spotyka mnie odrzucenie, znajduję potwierdzenie, że jestem do niczego, i cierpię"

Taki mechanizm wydaje mi się bardzo prawdopodobny. I dlatego uważam, że tym bardziej warto nauczyć się żyć ze swoją niespełnioną miłością. Bo może ksiądz to nareszcie bezpieczny mężczyzna? Bezpieczny, bo niedostępny?

W prawie wszystkich opowieściach o beznadziejnej miłości pojawiało się zdanie: "Walczyłam z tym uczuciem, ale okazało się silniejsze ode mnie". Myślę, że (jeżeli chodzi o uczucie, a nie o kontakt seksualny) żadna walka, żadne zakazywanie sobie miłości, tłumienie jej nie ma wielkiego sensu. Uczucia już takie są, że domagają się, by dopuszczać je do głosu, przeżywać i wyrażać. Dopiero wtedy słabną albo odchodzą, a przynajmniej wytwarza się poczucie panowania nad nimi - dają się umieścić we właściwych ramach. Można wyjść z alternatywy "zakaz albo konsumpcja" w stronę takiego sposobu przeżywania i wyrażania miłości, który jest dobry i wzbogacający.

Hanna pisze do księdza, którego pokochała, on z rzadka odpowiada. Ale to pozwala jej wyrazić różne uczucia związane z tą miłością. Pisze też czasem do mnie, a gdyby miała przyjaciółkę czy przyjaciela, z którymi mogłaby się dzielić swoimi przeżyciami, byłoby jej znacznie lżej. Bo samotne borykanie się z trudnym problemem to kolejne dodatkowe obciążenie.

Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 1]

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

 
  •  

Free forum | ©phpBB | Free forum support | Zgłaszanie nadużyć | Najnowsze dyskusje